Dzięki uprzejmości właścicielki stadniny koni w Kierźlinach, pani Zosi, mogliśmy spędzić dzień wśród przepięknych i przyjaznych koni. Dosłownie! Wśród! Ponieważ konie pani Zosi są chowane na wolnym wybiegu, co oznacza, że mają wolny dostęp przez 24 godziny, 4 pory roku, do pastwiska. Konie nie są nigdy zamykane, no chyba, że sytuacja tego wymaga (np. choroba, okres rekonwalescencji po trudnym zabiegu). To wyróżnia stadninę pani Zosi oraz wpływa bardzo korzystnie na same koniki, które nie boją się kontaktu z człowiekiem a wręcz same o niego zabiegają. Przekraczając próg stajni, atmosfera jest szczególnie przyjazna i wyjątkowa. Tworzą ją nie tylko przyjazne konie ale przede wszystkim właścicielka, która jest wyjątkowo sympatyczną osobą jak również wyjątkowym opiekunem zwierząt, który w szczególny sposób zaspokaja ich potrzeby. Kiedy pani Zosia pozwoliła nam wejść na pastwisko, mogliśmy się o tym przekonać. Konie podchodziły do nas, witały się z nami przytulając się, kładąc głowę na ramieniu, chrapiąc do ucha! Koniki były spokojne i chętne aby je głaskać i tulić. Uczestnicy, którzy musieli przełamać swój strach przed końmi, nie mieli z tym najmniejszego problemu. Dzięki tak wyjątkowym zwierzętom bardzo szybko zauważyli, że nie są one w ogólne groźne a wręcz przeciwnie, chcą kontaktu z człowiekiem i lubią być głaskane. Pani Zofia opowiedziała nam swoją historię związaną z końmi. Mówiła o swojej miłości do nich oraz o podjęciu decyzji o stworzeniu tak wspaniałego miejsca, gdzie zwierzęta będą czuły się wolne i szczęśliwe. Mieliśmy możliwość nakarmienia koni oraz zadbania o nie w podstawowy sposób. Uczestnicy mogli wyczyścić i wyczesać koniki, co zrobili z wielką ochotą i dużym zaangażowaniem. Już samo przebywanie wśród koni jest formą hipoterapii, która bardzo korzystnie wpływa na stan psychiczny i emocjonalny człowieka, o czym mogliśmy się przekonać.